Historia zatoczyła koło
Czytaj:HISTORIA ZATOCZYŁA KOŁO
O filmie "Stefan Norblin" z jego twórcą Robertem Ćwiklińskim rozmawia Bożena U. Zaremba
Polska kultura kryje w sobie jeszcze wiele zapomnianych rozdziałów - to wniosek, jaki nasuwa się po obejrzeniu filmu dokumentalnego Roberta Ćwiklińskiego o Stefanie Norblinie. Nazwisko to kojarzy się na ogół z rodziną przemysłowców; być może ktoś pamięta o Janie Piotrze Norblinie, wybitnym malarzu okresu stanisławowskiego. Natomiast postać ich potomka, Stefana, popularnego przed II wojną światową portrecisty, ilustratora, plakacisty, autora teatralnej scenografii i kostiumów, wreszcie projektanta wnętrz, została całkowicie wykreślona z polskiej kultury i dopiero niedawno przypomniania za sprawą tego znakomitego dokumentu.
Robert Ćwikliński, absolwent Wyższej Szkoły Muzycznej w Poznaniu, jest doświadczonym producentem, reżyserem i scenarzystą filmów dokumentalnych o kulturze i sztuce. Podkreśla, że nie robi filmów dla specjalistów, chociaż stara się, żeby i oni coś z nich wynieśli. W filmie o Norblinie reżyserowi udało się "ożywić" twórczość tego artysty poprzez odpowiedni montaż, cyfrowy kolaż i wykorzystanie archiwalnych zdjęć. Film w przejmujący sposób przybliża widzowi także jego życie - od sukcesów wśród artystycznej i politycznej śmietanki przedwojennej Warszawy, poprzez ucieczkę z Polski po wybuchu wojny, imponujące kontrakty artystyczne w Iraku i Indiach, po całkowitą porażkę w Nowym Świecie i tragiczny finał. Film został zrealizowany z dociekliwością i rzetelnością badacza naukowego, a z drugiej strony - z pasją i wrażliwością artysty na piękno dzieł Norblina i na tragedię jego życia. Walory tego dokumentu zostały docenione przez juty 51. New York Festival 2008, na którym film otrzymał główną nagrodę w kategorii filmów biograficznych.
Jak doszło do realizacji tego filmu?
O wszystkim zadecydował przypadek. Zainteresowała mnie tym tematem pani Maria Karwowska, która zetknęła się z twórczością Stefana Norblina [w pałacu Umaid Bhawan w Jodhpur], gdy z ramienia instytutu Adama Mickwicza przygotowywała w 2007 roku Polskie Dni w Indiach. Później zresztą bardzo pomagała w pozyskaniu cennych materiałów. Przyznam szczerze, że nigdy wcześniej nie słyszałem o Stefanie Norblinie i tym bardziej byłem zaskoczony, kiedy dowiedziałem się, że projektował wystrój wnętrz największego na świecie zespołu pałacowego i że maharadża powierzył jego artystycznej wizji swój pałac w Jodhpur. Kiedy rozpoczynałem pracę nad filmem, Norblin wydawał mi się zupełnie innym człowiekiem - prawdę o nim odkrywałem dopiero podczas całej kwerendy i samej realizacji filmu.
Fragment wywiadu zamieszczonego na łamach Przeglądu Polski, TYGODNIOWEGO DODATKU KULTURALNEGO nowego dziennika, 12 grudnia 2008